W Japonii normalnością jest dojeżdżanie do szkoły metrem i mimo to, że ich "kolej" jest na wysokim poziomie rozwinięta oraz komfortowa, taka podróż potrafi trwać 2 godziny, a czasem nawet więcej - i tak codziennie. Osobiście ich podziwiam, ponieważ wstanie o 6 rano jest dla mnie katorgą, a zwłaszcza, gdybym musiała tak daleko dojeżdżać. Nie muszę dodawać, że kładą się spać o 23/24 (nie zawsze i nie wszyscy)? I tu Was zadziwię (albo i nie) - studenci też zapisują się do kół naukowych! Często na nudnych wykładach można spotkać przysypiających studentów, aczkolwiek ludzie starają się unikać drzemek. Prawdopodobniej szkoły publiczne są mniej stresujące od prywatnych. Doskonale wiecie jak w Japonii wygląda "wyścig szczurów" odnośnie dostania się na uniwersytet i to nie byle jaki tylko prestiżowy. Wielu młodych Japończyków popada w depresje, a nawet popełnia samobójstwo z powodu odrzucenia ich podania przez uczelnię. I teraz po raz drugi Was zadziwię - tu opisałam Wam tylko tych bardziej ambitnych i zdolniejszych studentów!
Czy Japończycy to pracowity naród? Wiele osób powie, że tak, ale ja mogę obalić ową tezę wieloma kontrargumentami. Typowy stereotyp, który nie powiem, że nie, ale tylko po części jest prawdą, więc... czy myślicie, że wszyscy japońscy studenci traktują studia "na serio"? Błąd. Często wykorzystują "swawole" i wolność na maksa. Japan Times w swoim artykule ukazał statystyki Uniwersytetu w Tokyo, które widocznie pokazywały, że Japończycy uczą się gorzej od młodzieży z Ameryki! Często studenci całe wykłady przesypiają albo odpływają myślami będąc, gdzieś dalej... tam gdzie zachodzi słońce.
Jak Japończycy spędzają swój wolny czas? Imprezując, grając w gry komputerowe, spotykając się na zakupy z przyjaciółmi etc., a czasami pracując. Zdarza się i tak, że studenci z tych bardziej prestiżowych Uniwersytetów swój czas spędzają na douczaniu młodzieży licealnej - coś jak korepetycje. Inni zaś, mowa o sportowcach, całą swoją energię oraz siłę, wkładają w treningi. Myślę, że to podobnie jak u nas, w Polsce. Nie zapominajmy, że każdy jest człowiekiem.
Duży wpływ wywiera zmiana otoczenia. Załóżmy, że naszym "przysłowiowym" studentem będzie Hiroki, który przeprowadził się z japońskiej wsi do olbrzymiej metropolii zwanej Tokyo. Tak jak w Polsce, tak i Japonii i na wsi, i w mieście jest inna mentalność. Hiroki zaczynając zajęcia o 9 rano widzi zblazowanych ludzi jadących w metrze, którzy o wiele mniej się uśmiechają. Wracając napotyka bezdomnych żebrzących o kilka yenów na najtańszy alkohol i w tym momencie kołata się z myślami, czy dobrze zrobił? Przecież tak ciężko uczył się w liceum, tyle starań włożonych w to wszystko.. tylko po to, by tak skończyć? Aż w końcu poznaje przyjaciół z różnych zakątków swojego ojczystego kraju. Pierwszego dnia sumiennie przetrwał wszystkie wykłady. Znajomi zachęcają go na jedno piwo. Ta, na jednym się to nie kończy. Hiroki czuje się cudownie.. Czuje, że odżył. Ta forma "rekreacji" zaczyna przypadać mu do gustu, aż w końcu się w tym zatraca. Życia na uczelni nie bierze na poważnie. Jaki jest morał z tego? Zaraz zobaczycie.
Niestety, albo i stety... Japońskie firmy, gdy prowadzą rekrutacje na dane stanowisko dokładnie wertują wszelakie papiery należące do składających podanie o prace. Dla nich nie istotne jest jaką uczelnie ukończył kandydat. Największą uwagę zwracają na wyniki w nauce, certyfikaty, ukończone kursy, odbyte praktyki, znajomość języków.
Często studenci lubią zapisywać się do tzw. "mocnych" klubów/kół, hmmm. dajmy na przykład, sportowych. Zdarza się tak, że treningi pokrywają się z zajęciami uczelnianymi - przez co dużo młodych talentów rezygnuje z uczestnictwa w klubie, po to, aby nie zawalić roku. Jeśli koła jest renomowane, silne i mocne - potrafi dobrze dopieścić swoich podopiecznych. Często klub podnosi kwalifikacje swoich wychowanków, co ułatwia im szukanie pracy. Zdarza się tak, że firmy mają podświetlone na żółto ich podania. Takie osoby mają pierwszeństwo.
Na salach wykładowych często mieści się po 400 osób, ale raczej Was to nie zdziwiło. Często puszczane są listy obecności, ale przy takiej frekwencji łatwo oszukać wykładowce i podpisać się za kogoś - wielu studentów to praktykuje. Egzaminy? Prawdopodobnie są łatwiejsze od tych licealnych. Bywa i tak, że studenci na zaliczenie mają przynieść tylko referat. Ale, czy myślicie, że wykładowca będzie czytać te 400 wypracowań?
Ale nie tylko picie, imprezowanie, granie w gry to zajęcie studentów. Wielu studia nazywa "przerwą wiosenną", którą wykorzystują na zwiedzanie świata - jak dla mnie, coś pięknego! Są ochotnicy, którzy działają charytatywnie.
Wszystko się zmienia - poglądy, życie, polityka, pory roku. Pamiętajcie, aby wziąć artykuł z przymrużeniem oka. ;) Nie wszyscy tacy są. Starałam się opisać większość przypadków.
Dajcie znać, czy post się spodobał?
Duży wpływ wywiera zmiana otoczenia. Załóżmy, że naszym "przysłowiowym" studentem będzie Hiroki, który przeprowadził się z japońskiej wsi do olbrzymiej metropolii zwanej Tokyo. Tak jak w Polsce, tak i Japonii i na wsi, i w mieście jest inna mentalność. Hiroki zaczynając zajęcia o 9 rano widzi zblazowanych ludzi jadących w metrze, którzy o wiele mniej się uśmiechają. Wracając napotyka bezdomnych żebrzących o kilka yenów na najtańszy alkohol i w tym momencie kołata się z myślami, czy dobrze zrobił? Przecież tak ciężko uczył się w liceum, tyle starań włożonych w to wszystko.. tylko po to, by tak skończyć? Aż w końcu poznaje przyjaciół z różnych zakątków swojego ojczystego kraju. Pierwszego dnia sumiennie przetrwał wszystkie wykłady. Znajomi zachęcają go na jedno piwo. Ta, na jednym się to nie kończy. Hiroki czuje się cudownie.. Czuje, że odżył. Ta forma "rekreacji" zaczyna przypadać mu do gustu, aż w końcu się w tym zatraca. Życia na uczelni nie bierze na poważnie. Jaki jest morał z tego? Zaraz zobaczycie.
Niestety, albo i stety... Japońskie firmy, gdy prowadzą rekrutacje na dane stanowisko dokładnie wertują wszelakie papiery należące do składających podanie o prace. Dla nich nie istotne jest jaką uczelnie ukończył kandydat. Największą uwagę zwracają na wyniki w nauce, certyfikaty, ukończone kursy, odbyte praktyki, znajomość języków.
Często studenci lubią zapisywać się do tzw. "mocnych" klubów/kół, hmmm. dajmy na przykład, sportowych. Zdarza się tak, że treningi pokrywają się z zajęciami uczelnianymi - przez co dużo młodych talentów rezygnuje z uczestnictwa w klubie, po to, aby nie zawalić roku. Jeśli koła jest renomowane, silne i mocne - potrafi dobrze dopieścić swoich podopiecznych. Często klub podnosi kwalifikacje swoich wychowanków, co ułatwia im szukanie pracy. Zdarza się tak, że firmy mają podświetlone na żółto ich podania. Takie osoby mają pierwszeństwo.
Na salach wykładowych często mieści się po 400 osób, ale raczej Was to nie zdziwiło. Często puszczane są listy obecności, ale przy takiej frekwencji łatwo oszukać wykładowce i podpisać się za kogoś - wielu studentów to praktykuje. Egzaminy? Prawdopodobnie są łatwiejsze od tych licealnych. Bywa i tak, że studenci na zaliczenie mają przynieść tylko referat. Ale, czy myślicie, że wykładowca będzie czytać te 400 wypracowań?
Ale nie tylko picie, imprezowanie, granie w gry to zajęcie studentów. Wielu studia nazywa "przerwą wiosenną", którą wykorzystują na zwiedzanie świata - jak dla mnie, coś pięknego! Są ochotnicy, którzy działają charytatywnie.
Wszystko się zmienia - poglądy, życie, polityka, pory roku. Pamiętajcie, aby wziąć artykuł z przymrużeniem oka. ;) Nie wszyscy tacy są. Starałam się opisać większość przypadków.
Dajcie znać, czy post się spodobał?
Hmmm... nie podoba mi się ta Nowa forma wpisów. W sumie mało się dowiedziałam a może raczej mnie to nie zaskoczyło XD jednak wolę notki w Twoim starym stylu ;( gomen.
OdpowiedzUsuńAleż wybaczam :D Notki w starym stylu będą. Po prostu poproszona mnie o owy post. :D I nie szkodzi! Cenię szczerość :*
UsuńPrzyjemnie się czytało! Dzięki! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się! :D
UsuńBardzo dobry post, ale nie tak dawno pisałam z Japończykiem i stwierdził że jego zdaniem na tych wcześniejszych etapach edukacji jest luz i ogólnie masa świąt i wolnego - owszem zajęcia trwają długo ale w tym czasie wliczony jest też klub. Kiedy mu napisałam, że ludzie na zachodzie uważają, że japońska szkoła jest trudna to był zdziwiony xD Natomiast na studiach zaczyna się dopiero ciężka praca i tam trzeba się dużo uczyć :P
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
A widzisz. :-D Każdy inaczej do pewnych spraw podchodzi, ale to ciekawe :-D Dziękuję. ;-)
UsuńDobrze się czytało, ale nie napisałaś kiedy zaczynają rok, kiedy mają wakacje... mają w marcu 1 miesiąc wolny i w wakacje trochę jak za czasów pds-liceum czy jednak inaczej mają te wolne dni?
OdpowiedzUsuńOk, w takim razie następnym wpisem uzupełnie owy post. :-D
UsuńNie napisałaś jaki jest morał,tylko pozostawiłaś nas z tym,by samemu go znaleźć. Jednakże myślę,że osoby,ktore interesują się Azją Wschodnią wiedza,że studia są brane ''lajtowo'' przez młodych dorosłych. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej postów! :)
Plus koleżanka wyżej dobrze zwróciła uwagę! To jest istotne i chętnie dowiedziałabym się tego.
UsuńW sumie ten post miał być bardzie lajtowy i miał przedstawiać takie "realia". Wiem, że niektórym nie odpowiada taka forma wpisów, ale trudno. ;-) Z mojej strony gwarantuję, że pojawi się post iście informacyjny o studiach również. ;-)
UsuńCzytało się szybko i płynnie, ale w sumie zabrakło mi jakiegoś podsumowania, puenty, może więcej szczegółów, jakaś ciekawostka... Cóż, to tylko takie moje zdanie - ale poza tym, bardzo fajnie :D :D Tak naprawdę wiem o systemie edukacji w Japonii właściwie tyle, co obejrzałam w filmach, anime czy przeczytałam w mandze, więc post uznaję za bardzo ciekawy :D :D
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://mirella-view.blogspot.com/
Witaj kochana! Dziękuję, miło mi.
UsuńPo polsku będzie "Tokio" i "jenów" ;)
OdpowiedzUsuńWiem.
UsuńWięc czemu z błędem?
UsuńDość sympatyczny post, ale nie powiedziałabym, że uniwersytet, na którym sie studiuje, a raczej jego renoma lub brak nie są brane pod uwagę przy rekrutacji - czy to do "poważnych" firm lub do pracy na pół etatu. Japończycy mają swoje własne stereotypy na temat uniwersytetów i często oceniają studentów na tej bazie, a nie ich faktycznych zdolności etc. Zapomniałaś jeszcze wspomnieć o tym, że jeśli ktoś nie dostanie pracy na ostatnim roku uniwersytetu, bardzo ciężko będzie mu znaleźć zatrudnienie nawet jeśli ukończył lepszą uczelnię, bo uznawany będzie za "wadliwy towar", ale może być inaczej w mniejszych miastach, gdyż znam tylko tokijskie realia.
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! Fakt, zgadzam się z Tobą. Ahhh, wiedziałam, że o czymś zapomniałam! ;/
UsuńJuż gdzieś właśnie czytałam, że wielu studentów po prostu śpi na wykładach. Podobnież i tak materiał jest potem wysyłany do nich, a obecność obowiązkowa. Też mam taki wykład na którym bym chętnie pospała. Ale nie wysyłają nam wykładów. ;D
OdpowiedzUsuńJa przysnełam na filozofi... I ćwiczeniach z technologi(jestem po technikum informatycznym i dla mnie to były takie nudne banały XD) No więc... XD
UsuńJak wszyscy to wszyscy : zapraszam na www.love-life-by-nenka.blogspot.com
Haha :D
Usuńoo ciekawe ^^ w sumie nie zastanawiało mnie jakoś to dlaczego tak dużo w internecie idzie znaleźć i liceum i podstawówce a o studiach nie /: fajnie że opisałaś coś takiego ^^
OdpowiedzUsuńmoonskillx.blogspot.com