Od lat wiele uwagi poświęca się sytuacji politycznej i społecznej kobiet w Chińskiej Republice Ludowej. Ja tymczasem pragnę podzielić się z Wami dwoma skrajnie różnymi modelami życia, jakie nadal wiodą niektóre Chinki.
Mieszkanki Wzgórza Wołania jako skrajny przykład patriarchalizmu
W kraju
który tak bardzo forsuje politykę równości płci, istnieje miejsce zapomniane
przez władze. W wiosce, która leży na zachód od Xi’anu zwanej Wzgórzami Wołania,
nie przestrzegane są nawet najbardziej podstawowe prawa kobiet. Mała
społeczność odizolowana od cywilizacji żyje wedle swoich własnych
odwiecznych praw. W tych niesłychanie ciężkich warunkach żyje około dwanaście
rodzin, noszących wyłącznie cztery nazwiska. Wartość kobiet oceniana jest przez
mężczyzn wyłącznie poprzez możliwość urodzenia potomstwa. Są one traktowane niczym towar. Często dwie,
trzy małe dziewczynki z wioski są
wymieniane na żonę sprowadzoną z innej wioski, dlatego większość mieszkających w
tej wiosce kobiet pochodzi z innych terenów, a ich córki spotka taki sam los. W
tym miejscu kobiety nie mają ani praw własności, ani dziedziczenia. To miejsce
jednego z najbardziej przedmiotowego i jakże brutalnego traktowania kobiet.
Bardzo
szokujący jest panujący w tym miejscu zwyczaj dzielenia się żoną. Zazwyczaj w
praktyce oznacza to, że bracia składają się razem „na zakup” żony z którą następnie
wspólnie sypiają. Dzieci pochodzące z
takich związków mają kilku ojców, gdyż nie możliwe jest ustalenie autentycznego
ojcostwa. Jest to powszechnie akceptowane, a nawet uznaje się że dzieci te są
bardziej szczęśliwe gdyż mają zapewnioną opiekę kilku mężczyzn. W praktyce
całym domostwem opiekuje się kobieta. To ona wstaje wraz ze światem słońca,
zajmuje się zwierzętami gospodarskimi, sprząta podwórze, a także naprawia
narzędzia dla swojego
męża, czy też mężów. W momencie gdy mężczyzna uda się pracować na polu,
obowiązkiem kobiety jest się udać do odległego o dwie godziny drogi strumienia po
wodę, dźwigając ciężkie wiadra na swoich słabych ramionach. To także one
zapewniają opał, który stanowią albo wysuszone krowie odchody lub korzenie
rosnących na wzgórzach traw. Po
południu zajmują się głównie wytwarzaniem ubrań dla członków rodziny oraz
gotowaniem, przy czym przez cały dzień towarzyszą im małe dzieci, którymi muszą
się zajmować. Kiedy mężczyźni wracają i się najedzą, zmuszają swoje żony do
czynności seksualnych, które w tych stronach określane są „używaniem kobiety”. Nawet kiedy mężowie już śpią, kobiety nadal wykonują swoje obowiązki wobec
dzieci i domostwa. Kładą się spać późną nocą, gdy jest już zbyt ciemno by
pracować. Jedynie po urodzeniu syna, kobieta może doświadczyć odrobiny
docenienia, poprzez otrzymanie tradycyjnego jajka zmieszanego z gorącą wodą.
Urodzenie córki nie daje takich przywilejów. Nie jest to jedyny przejaw
faworyzowania chłopców w tej wiosce. Ze względu na niedobór materiałów, uszyte
ubrania trafiały najpierw do chłopców. Dziewczynki często nosiły jeden komplet na zmianę. Oznaczało to że
wychodziły na dwór raz na kilka dni.
Kolejnym
nie wyobrażalnym dla nas faktem jest powszechne zjawisko wypadania macic u
kobiet mieszkających w Wzgórzach Wołania. Spowodowane jest to zbyt brutalnym
„używaniem” przez mężczyzn oraz brakiem higieny powodującym liczne infekcje.
Sam fakt, iż kobiety w czasie dni
menstruacyjnych używają przez całe życie tych samych liści, które otrzymały od
kobiety ze starszego pokolenia, które strasznie ocierają ich intymne miejsca
jest powodem wielu ran. Kobiety rodzące często każdego roku lub też troje
dzieci w ciągu dwóch lat, są traktowane niczym „maszyny rozpłodowe”. Pojęcie planowania rodziny nie jest tu
znane. Kobiety nawet w zaawansowanej ciąży muszą pracować równie ciężko jak
pozostałe kobiety.
Mimo
życia w tak drastycznych warunkach kobiety żyjące tam są zaskakująco
szczęśliwe. Wynika to jednak wyłącznie z braku świadomości, że w innych
częściach Chin kobiety żyją inaczej, lepiej. W przeciwieństwie do innych grup etnicznych,
które podążają z duchem czasu i dostosowywują się do nowych warunków, istnieją
wciąż jeszcze grupy takie jak ta ze Wzgórz Wołania, gdzie warunki są wręcz
prymitywne. Daleko tu do propagandowej teorii równości płci w Chińskiej Republice Ludowej.
System społeczeństw matrylinearnych na przykładzie kobiet z mniejszości Mosuo
Jest w Chinach miejsce które zwane jest „Królestwem kobiet”. Kraina ta jest położona nad jeziorem Lugu, na granicy prowincji Sichuan oraz
Yunnan. Żyje tam licząca według różnych źródeł od 15000 do 50000 osób ludność Mosuo, która
jest podgrupą mniejszości narodowej Naxi, jednak ze względu na wyraźne różnice
kulturowe, jest ona traktowana jako mniejszość etniczna. Jest to jedna z nielicznych na całym świecie społeczności matrylinearnych. Jest to grupa samowystarczalna, utrzymująca
się głównie z rolnictwa oraz zwierząt hodowlanych, a obecnie z turystyki. Ze
względu na trudne warunki geograficzne, była ona przez dłuższy czas w znaczniej
mierze odizolowana od świata zewnętrznego. Ze względu na niskie dochody i
odległe położenie szkół, dzieci nie miały dostępu do edukacji. Jest to jeden z
powodów dla którego społeczność ta nie wykształciła, w przeciwieństwie do Naxi, w
pełni rozwiniętego pisma. Natrafić można jedynie na symbole religijne związane
z praktykowaniem religii Daba, która opiera się na praktykowaniu kultu Matki Stworzycielki Gan Mu, uznawanej za Boginię
Miłości.
Społeczność Mosuo charakteryzuje się pracą na rzecz
wspólnego dobra, silnymi więziami wewnątrz społeczności, wzajemnym szacunkiem i
dążeniem do harmonii. Tym co odróżnia ich na tle innych jest system społeczny w
którym kobiety nie tyle dominują nad mężczyznami, gdyż Mosuo dość
błędnie postrzegane jako społeczność matriarchalna, ale gdzie kobieta ma nieco
więcej do powiedzenia i
są odpowiedzialne za nadzorowanie rodziny. Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż
to kobiety są rodzicielkami i dają życie. Są przez to postrzegane jako bardziej
godne szacunku od
mężczyzn. Jako rodzinę uznaje się potomków tej samej kobiety w linii żeńskiej.
Władze w każdym gospodarstwie domowym nazywanym yi du, który zamieszkuje
wiele pokoleń, dzierży najstarsza kobieta, Daba. W jednym domu mieszka nawet około
30 osób. Oddzielne sypialnie posiadają wyłącznie kobiety w wieku rozrodczym.
Reszta rodziny śpi w jednej izbie. Możliwość dziedziczenia
majątku przypada wyłącznie przedstawicielkom płci żeńskiej w linii matki. Codzienne obowiązki są dokładnie podzielone.
Większość z nich przypada jednak na kobiety. Sprzątanie, gotowanie, uprawa
roli, opieka nad dziećmi, zarabianie pieniędzy, życie kobiet z tej mniejszości
nie jest łatwe. Każdej nocy najstarsze kobiety z wioski przypisują zadania na
kolejny dzień. To one także podejmują wszelkie decyzje dotyczące finansów
domostwa. Mężczyźni zaś odpowiedzialni są za cięższe prace jak wyciąganie sieci
ryb czy pasanie koni i wszelkie kontakty z przedstawicielami władz. Główną ich
rozrywką jest granie w madżonga.
Mosuo nie uznają małżeństwa. Choć są oni dość nieśmiałym
ludem, ich relacje opierają się na wolnych związkach, które tradycyjnie nazywa
się zou hun, co oznacza „małżeństwo chodzone” lub też w lokalnym dialekcie se se. Kiedy dziewczyna kończy 13 lat i
osiąga dojrzałość, dostaje w ramach prezentu urodzinowego własny pokój, który
ma jej służyć do intymnych spotkań z przedstawicielami płci męskiej. To kobiety decydują z kim i kiedy chcą się
spotykać. O swoim zainteresowaniu danym potencjalnym parterem, informują one
potajemnie muskając trzy razy jego dłoń w czasie tańca. Mężczyźni mieszkający w
domach swoich matek, muszą prosić o wpuszczenie ich do „kwiatowej komnaty”.
W celu odgonienia kolejnych adoratorów danej nocy, kobiety wywieszają kapelusz
zaakceptowanego mężczyzny w widocznym miejscu. To wyłącznie od kobiet zależy
jak długo chcą się spotykać z danym partnerem, dlatego w ich mentalności
pojęcie zdrady nie istnieje. Wraz z nadejściem rana, mężczyzna wraca do swojego
domu. Mimo że akceptowane jest życie w kilku związkach jednocześnie, to aż 80%
społeczności żyje w związkach monogamicznych, tyle że na odległość. Kobiety Mosuo są
nie skrępowane w podejmowaniu decyzji i
dotyczy się to także posiadania dzieci. Dzieci mieszkają przez całe życie w
domu matki i to po niej dziedziczą nazwisko. Zdarza się czasami że potomstwo
nie zna swoich ojców, a część obowiązków wychowawczych przejmuje brat matki.
Wszyscy mężczyźni w wiosce nazywani są po prostu wujkami.
Wraz z ujawnieniem przez Yang Erche Namu wyjątkowości życia
Mosuo, rozpoczął się masowy napływ chińskich turystów, który zmienia miejscową
ludność. Część odwiedzających urzeczona opowieściami o
wyzwolonych kobietach, szuka wyłącznie przygód seksualnych. Doprowadziło to do
paradoksu, że Chinki przebrane za kobiety z mniejszości Mosuo, pracują w
szybko powstających w okolicy domach publicznych. Tradycje zanikają i stają się
atrakcją turystyczną dla
spragnionych folkloru Chińczyków. Zwiększone dochody wpływają na pogorszenie relacji rodzinnych. Część
Mosuo oczarowana wielkomiejskim życiem ucieka do dużych ośrodków miejskich.
Mimo że część obyczajów zanika, warto pamiętać o
tej wyjątkowej mniejszości, której przez wiele wieków udawało się żyć w własny,
nieco idylliczny sposób.
Jak widzicie Chiny, to kraj pełen kontrastów i to chyba jedna z tych cech, która sprawiła, że ukierunkowałam swoje zainteresowania właśnie w kierunku Azji.
A Wy co sądzicie o tak skrajnie różnych warunkach bytowania kobiet z niektórych mniejszości etnicznych?
O Mouse słyszałam już w "kobieta na krańcu swuata" chyba. Nie powiem ciekawe ^^
OdpowiedzUsuńJa osobiście pierwszy raz dowiedziałam się o tych fascynujących kobietach z książki i na pewno gorąco polecam książkę Anny Jaklewicz, Niebo w kolorze indygo; Chiny z dala od wielkiego miasta. Wiele ciekawych informacji oraz piękne fotografie.
UsuńŚwietny post! Odnoście Wzgórza Wołania - przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia, że nadal istnieje takie miejsce gdzie kobiety traktowane są w tak przedmiotowy sposób :(( Mam nadzieję, że ta sytuacja się zmieni w najbliższym czasie...
OdpowiedzUsuńZapraszam Na Mojego Bloga Sakurakotoo
Emancypacje kobiet to mój taki konik, od dawna fascynuje mnie ten temat, nie żeby była feministką, ale to coś bliskie mojemu sercu. To jeden z powodów dla których moja praca dyplomowa była poświęcona właśnie pozycji kobiet w Chinach. Więcej takich bolesnych, acz prawdziwych historii można znaleźć w książce Xue Xinran, Dobre kobiety z Chin. Głosy z ukrycia. Serdecznie ją polecam ^^
Usuń